Pięcioraczki w ludzkiej rodzinie to ewenement, w bocianiej też widok nie częsty On lubi czasem urwać się z gniazda na dłuższą chwilę ,Ona jak to kobieta twardym skrzydłem trzyma rygor w gnieździe i głośnym przeciągłym klekotem nawołuje go do porządku i do gniazda.
Mieszkają w Chrustach od kilkunastu lat, kiedy wraca do wsi wiosną, ogłasza to tak donośnym klekotem, że nie sposób go przeoczyć, kiedy zbliża się pora odlotów „zbiera zamówieni” i odlatuje z całą rodziną na bocianie sejmikowanie około 25 sierpnia.
W tym roku przyleciał na Wielkanoc, a dokładnie 1 kwietnia i …..nie próżnował.
Na dzień dobry przyniósł do wsi nowego obywatela, małą Zuzię, a potem zadbał o swoje potomstwo. Najpierw wystawał z gniazda jeden czarny dziobek ,potem dwa, trzy, aż w końcu cztery. Kiedy jednak nie dawno dopatrzyliśmy się piątego najmniejszego w gnieździe bocianka, własnym oczom nie wierzyłam. No jest! – naprawdę jest! – mały drobny – najczęściej umorusany albo wtulony w rodzeństwo- kilka tygodni młodszy niż pierwszy z bocianków, ale wygląda zdrowo i śmiesznie podryguje na cienkich nóżkach próbując machać skrzydełkami. W bocianim M1 jest ciasno do tego stopnia, że Wojtek i Wojtusiowa noce spędzają na pobliskich słupach energetycznych, a za dnia nie ustają w zdobywaniu pokarmu dla tak licznej ptasiej gromadki.
I, żeby nie było, to Wojtek lada moment dostarczy na wieś kolejną małą ludzką istotkę, a nawet spełni marzenie sołtysowej, która już cieszy się na jesienną wnusię .
Chrusty, mają nie tylko swojego bociana, mają też nieformalny hymn wsi, a jedna ze zwrotek doskonale obrazuje poniższy tekst”
„Jest na mapie gminy maleńki znak
naszym znakiem bocian, biały ptak
To nasze Chrusty, maleńka wieś
tu nasze serca i życia treść……
sołtys wsi Chrusty R. Poraszka