65 urodziny w życiu człowieka to najczęściej wstęp do zasłużonej emerytury i pierwszy kroku ku jesieni życia, w życiu wsi…to zaledwie krok w “dorosłość”. Nasze Chrusty ze statusem pełnoprawnego sołectwa od 1954 r. – są jak ten przysłowiowy smarkacz zestawiając go chociażby z historią Lisewa czy Lipienka.
Teoretycznie Chrusty istniały przecież zawsze, już mapy katastralne z ok 1800 r. określały ten teren jako nieurodzajny, porośnięty krzakami, słabo zaludniony, mający więcej niż pośledni status, fragment wsi Malankowo.
Praktycznie naszą odrębność, zawdzięczamy siermiężnym czasom socjalizmu, ponieważ 5.10.1954 r. decyzją WRN w Bydgoszczy nadano nam status wsi i nadano urzędową nazwę Chrusty przy czym jeszcze rok trwało wdrożenie tego postanowienia w życie.
Smarkacz – niewiele starszy od sołtysowej, zawsze był i dziś jest także – niepokorny, ambitny, odważny, chodzący własnymi ścieżkami, znający swoją wartość, czasem stawiający wszystko na jedną kartę, śmiało patrzący w przyszłość. Co by nie mówić i jak by nie patrzeć Chrusty dziś – to młodość to wykształcenie to innowacyjne pomysły i wspólnie zrealizowane projekty, o których inni bali się myśleć. Więc nic dziwnego, że na 65 urodziny zafundowaliśmy smarkaczowi nowoczesną wypasioną hybrydową lampę solarną zamiast świeczek na torcie.
A we wsi na urodzinach…był tort i była rodzina, nasza wiejska, którą z trudem upchnęliśmy w świetlicy. Był także gość honorowy, radny Wojnowski, którego ugościliśmy od serca. Były życzenia, chóralne 100 lat, toasty za pomyślność i za przyszłość naszej wsi i gratulacje przekazane przez Pana Wójta na ręce sołtys Chrust.
W sobotni wieczór nasza maleńka świetlica kipiała radością. Od smaków, zapachów i pyszności przygotowanych przez organizatorów, oraz uczestników spotkania, szalały nasze kubki smakowe, a wszystko to mieszało się z emocjami, swobodnymi dyskusjami, wspomnieniami. I tu niezwykle przydatne okazały się nasze “Cudnie brzmiące słowa – prawie zapomniana ojców naszych mowa”, czyli skromna publikacja dot. historii Chrust ale i mowy naszych ojców. Kto ciekaw niech szuka tej publikacji w gminnej bibliotece, znajdziecie tam słowem malowaną wieś, spis pojęć i cudnie brzmiących słów – ja przytoczę jej niewielki fragment pt “czy wiesz, że…jeśli obejrzeć się w przeszłość to mimo, iż granice wsi się nie zmieniały to władza terytorialna podrzucała nas sobie nawzajem jak nie przymierzając gorący kartofel – swego czasu należeliśmy bowiem do gminy Robakowo, leczyliśmy się w ośrodku zdrowia w Gorzuchowie u felczerki Żuchowskiej, dzieci rodziły się w izbie porodowej we Wielkich Łunawach, natomiast USC funkcjonował w Robakowie, do szkoły podstawowej należało posłać dzieci do Malankowa, Krajęcina, Pniewitego, lub do Dąbrówki w gminie Płużnica, kościołem parafialnym był kościół w Lisewie – przy czym na nauki do przyjęcia I komunii dzieci chodziły do salki przy kościele lub do klasztorku w Pniewitem. Z kolei wozak odbierający mleko zawoził je do zlewni w Dąbrówce. Prąd elektryczny założono dopiero w 1968 r. na gwiazdkę, a o asfalcie i telefonach marzyliśmy jeszcze następnych dwadzieścia kilka lat. Wieś miała wspólną młockarnię i inne wspólne narzędzia rolnicze”. A dziś – dziś ma również cennego – jest bogata, bogata ludźmi, mamy własny choć nieformalny hymn i własną niepowtarzalną przepiękną modlitwę wigilijną.
Następne huczne urodziny – o tak – powiedzmy za pięć lat?! Z nadzieją, że zaintrygowaliśmy a być może zainspirowaliśmy.
Dla ścisłości.
Sprzątanie szło nam równie dobrze jak świętowanie, sprawnie uwinęły się Agnieszka, Iwona, Karolina, dwie Moniki i Żaneta, a trud organizacyjny urodzin wzięli na siebie R. i T. Poraszka oraz Monika Ropińska – świetnie spisująca się w roli logistyka.
sołtys wsi Chrusty i Rada Solecka